Ostatnia korespondencja przed wyruszeniem na front...
36 ochotników, którzy zakończyli obóz, z wielkim zapałem udało się do swych domów, aby pożegnać się z rodzinami, a następnie wyruszyć do Warszawy, aby wspomóc Powstańców. Umówione spotkanie - w Palmirach, w Puszczy Kampinoskiej za trzy dni...
Wszyscy uczestnicy obozu przeszli specjalne szkolenie i są w stanie wytrwać w walkach o Warszawę. Przez
dwa tygodnie dzielnie sami przygotowywali sobie posiłki, starali się nauczyć zasad współpracy w zastępie, dowódcy uczyli się odpowiedzialnego dowodzenia. Wszyscy, którzy wytrwali - mogą się uznać za zwycięzców!
Najlepiej wyszło eksplo - wszystkie zastępy wykonały powierzone im zadania.
Wielka Gra trwała za długo, ale dowódcy już wiedzą, że otrzymując rozkaz - nie można się ociągać tylko natychmiast przystąpić do działania.
Nie udało się dokończyć olimpiady sportowej z powodu warunków atmosferycznych.
Konkurs kulinarny wykazał, że jesteśmy też w stanie wspierać Powstańców jako "dekowniki" - i na pewno nie umrą z głodu.
Podsumowując - jako dowódca obozu jestem zadowolony z jego uczestników oraz z przebiegu samego obozu. Jak zawsze, nie było łatwo, ale o to chodzi - gdyby było za łatwo, nikt by obozu nie wspominał, a tak, z uśmiechem możemy oglądać zdjęcia, które są w galerii.
Myślę, że każdy zastęp jednocześnie jest zadowolony z decyzji Sądu Honorowego odnośnie przyznania wstążek za zwycięstwa, ale jednocześnie czuje niedosyt, że mogło być lepiej, gdyby.... No właśnie, gdyby - ale każdy zastęp wie, co musi poprawić, aby iść do przodu i stawać się coraz lepszym.
W każdym bądź razie, dwie najważniejsze wstążki trafiły do Pierwoszyna i Torunia. Najlepszym zastępem obozu został uznany SZ 93 Wilk, zaś Wielką Grę wygrał SZ 109 Jeleń. Nie było natomiast przegranych! Przegrały te zastępy, które zdezerterowały w najważniejszym momencie i na obóz nie dotarły...
gen. bryg. Antoni Chruściel "Monter"